środa, 12 lipca 2017

Rozdział 4- Porwana przez wampira

 -Przepraszam!?A jak inaczej mam to nazwać?-warknęłam  na co brunet się zamyślił.
 -Hm.....niekończącymi się i niezaplanowanymi przez Ciebie wakacjami?
Myślałam, że śnię. Otworzyłam szeroko usta.
- Jasne. Bo to wcale nie jest to samo co porwanie...
Westchnął, i przeniósł teraz swoje spojrzenie na Basię.
- Wyglądasz smacznie!-uśmiechnął się do niej- Nie to co ONA!- spojrzał na mnie z pogardą i wyjątkowo ostro zaakcentował ostatnie słowo.
"Boże nienawidzę tego człowieka"- wykrzyczałam wręcz, w myślach. Zaczął się śmiać. Żebym jeszcze ktoś wiedział z czego...
- O co ci chodzi?-Zapytałam zdezorientowana.
- Po pierwsze o to, że nazwałaś mnie człowiekiem.
- Chwila ... czy ty czytasz w myślach? - zapytałam.
- Jeżeli już, to wszystkim a poza tym tylko wtedy kiedy Twoje myśli są dostatecznie głośne...jak na przykład kiedy jesteś...-zaczął przeszukiwać swoje myśli - Hmmmm strasznie szczęśliwa, podniecona lub wściekła. I to też nie zawsze...
- Kim ty jesteś?-wystraszyłam się nie na żarty- Uciekłeś z psychiatryka?
Znowu zaczął się śmiać.
- Nie kochanie!- przewrócił oczami.
Milczałam. Nawet gdybym chciała coś powiedzieć, nie wiedziała bym co.Spojrzał na Basię. Nie mam pojęcia jak to możliwe ale poszedł do niej w niesamowicie szybkim, powiedziała bym nadludzkim tempie.Objął jej szyję rękoma, i pochylił się z jednej strony nad jej barkiem. Nie wierze!On zaczął ją całować!!!Moje zdziwienie z czasem zaczął się przerażać w strach, gdyż dziewczyna upadła na kolana i złapała się za szyje w miejscu gdzie ON ją dotykał. Zobaczyłam, że spod jej dłoni zaczęła płynąć z nich strużki krwi.
- BOŻE!!!Co ty jej zrobiłeś?- spojrzałam na jego twarz, była cała ciemna.Jego oczy miały kolor czerni, z lekką nutą czerwonego. Usta były czerwone od krwi dziewczyny, wpływała z nich strużka tej samej krwi.Pobiegłam do dziewczyny, chcąc jej pomóc.Uklękłam i odsunęłam jej dłoń.Zobaczyłam ślady po ugryzieniu.Boże to jakiś psychol!Wstałam z odwagą i krzyknęłam:
-Kim ty do cholery jesteś!?
On nic nie powiedział.Patrzył na mnie beznamiętnie. Chciałam się odwrócić,aby jakoś spróbować pomóc Basi. Na przeciwko zobaczyłam kawałek jakiegoś materiału. Przynajmniej spróbuje, jakoś zatamować...Pobiegłam szybko do stołu , na którym leżała koszulka. Wzięłam ją, lecz kiedy się odwróciłam wrzasnęłam przerażona gdyż przede mną stał ten potwór. Szybko się nachylił i poczułam jak wbija swoje ostre, zimne kły w moją szyje i przebiła tętnicę.Swoje ręce zacisnął na mojej szyi, rozkoszując się krwią.Czułam jakby czas zwalnia.Wszystko, działo niesamowicie szybko.Chłopak, mruknął coś do siebie, a ja oddychałam coraz głębiej i rzadziej.Poczułam się słabo,ale w pełni pozostawałam świadoma.W końcu przestał, a ja tak jak Basia opadłam na kolana. Usłyszałam też jak odpowiada mi na wcześniejsze pytanie.
-Jestem wampirem,skarbie.
Spojrzałam na niego ze strachem.Wierzyłam mu gdyż sama zostałam jego ofiarą.Wierzyłam i się bałam.
- No, a teraz wstawajcie!- powiedział z uśmiechem.
Z trudem wstałam i pomogłam Basi.Podszedł do nas i oparł swoje dłonie na moim i jej ramieniu.
-A teraz!-jego źrenice się rozszerzyły- Nie będziecie chciały uciekać!będziecie się cieszyć z życia tutaj!zapomnicie o swoich rodzinach i będziecie się tu czuły bezpiecznie!- Uśmiechną się
- A teraz wracajcie do siebie! Ufam, że dacie radę!
Razem zaczęłyśmy kierować się w stronę wyjścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz