poniedziałek, 26 czerwca 2017

Piraci (itasaku)

- Nie zgadzam się!!!!!!!!! – krzyknęłam zła.
- Saki…- zaczął Sasuke.
- Nie nazywaj mnie tak!!!!!!!! – wrzasnęłam na niego.
- Ale…
- Nie!!!!!!!!! Obiecałeś mi!!!!!!! – popatrzyłam na niego.
- Kochanie. Ale on chce się pogodzić i przeprosić ciebie.- powiedział brunet.
- Nie wierzę mu. To kolejny jego chytry plan. On chce mnie odebrać tobie. Nie rozumiesz tego. Nie przeszło mu.- odparłam zła.
- Bzdury.- mruknął.- napisał, że przypłynie dzisiaj ze swoją żoną. Prychnęłam.
- Nie wierzę w to. Jego żona może być fałszywa.- oznajmiłam mu.
- Wcale nie. Wierzę swemu bratu.
- Odpisz mu, żeby nie przypływał tutaj, bo ja sobie tego nie życzę. – rzekłam.
- Tak się składa, że już napisałem do niego list. Zaprosiłem go.- popatrzyłam na niego wściekła.
- Zrobiłeś to bez omówienia tego ze mną!!!!!!!!!!!!!!! – wstałam gwałtownie.- nie chcę go tu widzieć!!!!!!!!! To wyrzutek społeczeństwa!!!!!!!!!!!!!!! Nienawidzę go!!!!!!! Dziś śpisz w innej komnacie!!!!!!!! – trzasnęłam drzwiami tak, aż na dole pewnie usłyszeli. Ale mnie to nie obchodziło. Byłam wściekła. Zrobił to za moimi plecami. Wiedział jak zareaguje. Złamał naszą obietnicę. Jak mógł pomyślałam zła. Moje obcasy stukały o kamienne schody. Dotarłam do naszej sypialni i zamknęłam na klucz. Zaraz przyjdzie i będzie mnie błagał by mnie wpuścił. Po chwili do moich uszu dobiegło walenie w drzwi i jego głos:
- Sakura porozmawiajmy.
- Nie ma mowy. Już powiedziałam wszystko. Odejdź stąd.- warknęłam.
- Kochanie ja ci wszystko wytłumaczę.
- Nie trzeba wiem wszystko. Ta szuja pewnie będzie tu jutro wieczorem.- odparłam.
- Tak. Zatrzymał się w porcie.- usłyszałam.
- Miłego spania.- rzuciłam. Odszedł wreszcie pomyślałam. Zrzuciłam z siebie suknie i nałożyłam skromną koszulę nocną. Wślizgnęłam się do łóżka. Byłam zmęczona tym wszystkim. Przyjazd Itachiego pomyślałam i poczułam jak moim ciałem wstrząsa dreszcz. Nie chciałam by przyjeżdżał, bo czułam się dziwnie przy nim. On świdrował mnie spojrzeniem na wylot. Przypomniałam sobie jego płynne hebanowe oczy wpatrujące się we mnie z pożądaniem. Poczułam jak robi mi się gorąco. Potrząsnęłam głową. Dosyć pomyślałam. Przyłożyłam głowę do poduszki i zasnęłam.
Następnego ranka. Wstałam dość wcześnie. Czy tego chciałam czy nie musiałam nadzorować przygotowania do kolacji. Co jak co ale Itachi był gościem i musiałam go dobrze przyjąć. Ubrałam ciemnozieloną suknię. Po czym zeszłam na śniadanie. Mój narzeczony już tam siedział i jadł pierwszy posiłek dnia. Nie odzywałam się do niego. Nadal byłam zła na Sasuke. Przez jego głupotę straciłam zaufanie do niego. Usiadłam i zaczęłam jeść. Po śniadaniu zarządziłam generalnie sprzątanie w zamku. Służba uwijała się by posprzątać przed wieczorem. Ja też pomagałam jak mogłam. Kucharz troił się i gotował wykwitnie potrawy, które poleciłam mu przygotować. Pozwoliłam mu na niespodziankę szefa kuchni. Nadszedł wieczór. Ubrana byłam w suknię z głębokim dekoltem. Gorset był czarny z białymi guziczkami jako dekoracją. Moje piersi były ściśnięte mocno. Dobrze, że sznureczki trzymały mocno bo by pękły pomyślałam. Ramiona miałam odsłonięte. Białe, bufiaste rękawy zakończone koronką sięgały mi za łokieć.  Suknia miała kolor czerwony, u dołu była zakończona koronką. Na nogach miałam czarne pantofelki. Zerknęłam przez okno. Zajechała karoca.
- Już przyjechali.- mruknęłam. Zeszłam na dół. Bałam się tego spotkania. Podeszłam do narzeczonego.- nadal jestem zła, ale na razie zawieszenie broni.- oświadczyłam. Sasuke uśmiechnął się i objął mnie. Pocałowałam go lekko.- tylko sobie za dużo nie wyobrażaj.- mruknęłam widząc jego zadowoloną minę. Wzięłam głęboki oddech. Drżały mi kolana. Niedługo miałam go zobaczyć. Weszłam do holu, gdzie czekali na nas goście. Moje spojrzenie powędrowało od razu na Itachiego. Wyprzystojniał. Czarne długie włosy niczym skrzydło kruka. Oczy płynne, hebanowe patrzyły na chłodno. Poczułam jak robi mi się zimno. Nigdy tak na mnie nie patrzył pomyślałam. Dlaczego? zastanawiałam się. Zrobiło mi się przykro. O nie! Dlaczego jest mi smutno? pomyślałam. Powinnam się cieszyć. Ubrany w białą koszulę, nie miał jej zapiętej  całkowicie więc mogłam podziwiać kawałek jego umięśnionego torsu. Ubrany był w czarne spodnie. Przy boku miał przywiązaną szablę. W ogóle nie ukrywał, że jest piratem. U jego boku stała blondynka o niebieskich oczach. Ubrana w błękitną suknię z cienkiego jedwabiu, który więcej odrywała niż zakrywała. To pewnie jego narzeczona.
- Witajcie.- uśmiechnęłam się i podeszłam do gości.- pewnie jesteście głodni. Kaoru zaprowadź ich do jadalni. Ja zaraz przyjdę.- odwróciłam się na pięcie i wyszłam. Oparłam się o ścianę. Czułam chłód kamiennej ściany. To było trudne. Udawać obojętność w stosunku do niego. Już czułam tą dziwną słabość. Gdy zobaczyłam jego żonę, zaczęłam porównywać ją do siebie i z zazdrością stwierdziłam, że ma lepsze ciało ode mnie. O kurcze. Całkowicie mi się pokręciło. Przecież mam już swego rycerza, którym jest Sasuke. Muszę zachowywać się przyzwoicie, jak przystało na gospodynie. Poprawiałam suknie i ruszyłam do jadalni. Weszłam pewnie do pomieszczenia. Obdarzyłam każdego uśmiechem i usiadłam przy narzeczonym.- przepraszam, ale źle się poczułam i musiałam się przewietrzyć, ale już mi lepiej.- skłamałam gładko.- proszę jedzcie.- dodałam. Nałożyłam sobie udko kurczaka i sałatkę.
- Jak wam minęła podróż? – spytałam się.
- Dobrze.- skwitował krótko Itachi. Atmosfera zagęszczała się.
- A jak się poznaliście? – zwróciłam się do jego żony.
- Na targu.- odezwał się mój przyszły szwagier.
- A jak masz na imię? – zapytałam się.
- Ino.- rzucił.
- Itachi możesz nie odpowiadać za Ino. Chciałabym coś usłyszeć z jej ust.- odparłam zła.
- Ona nie mówi.
- Jak to?
- Obcięto jej język.- popatrzyłam na niego przerażona.
- Żartujesz?
- Nie.- zapadła cisza.
- Bracie tak długo cię nie widziałem. Może opowiesz co u ciebie słychać? – odezwał się Sasuke ratując sytuację, lecz było za późno. Itachi odparł lakonicznie. Nie odezwałam się do końca kolacji. Sasuke ciągle mówił, lecz nic to nie dało. Jego starszy brat mruczał coś pod nosem. Ucieszyłam się, gdy ta męka się skończyła.
- Nareszcie.- mruknęłam.Sasuke już poszedł do naszej sypialni. Goście zostali ulokowani w pokoju gościnnym. Ja musiałam zostać i pomóc służbie posprzątać po kolacji. Lubiłam to. Szłam teraz na górę z świecą w ręku, która oświetlała mi drogę. Wtedy poczułam jak ktoś mi zatyka usta dłonią i pociąga w dół. Zaczęłam się wyrywać.
- Spokojnie.- usłyszałam głos porywacza. Po chwili poczułam ból w okolicy karku, a potem już tylko ciemność.
Obudziłam się. Zamrugałam kilka razy by poprawić sobie ostrość widoku. Gdy już zobaczyłam wyraźny obraz rozejrzałam się. Znajdowałam się w czyjejś kajucie. Próbowałam się poruszyć, lecz byłam związana. Już się domyślałam kto mnie porwał. Po chwili drzwi się otworzyły, a do środka wszedł on.
- Witaj była szwagierko.- podszedł do mnie i usiadł przy mnie.
- Jak śmiałeś.- wysyczałam zła.
- Mogłem. Mój brat zawsze miał wszystko. Pogodziłem się z każdą stratą, ale nie mogłem znieść, że on ma ciebie.- popatrzył na mnie pożądliwym wzrokiem. Przejechał dłonią po moim piersiach. O mało nie jęknęłam czując jak mi sutki twardnieją. Zauważył to i uśmiechnął się.- tylko ja mogę cię mieć.- pochylił się i wpił w moje usta. Jego wargi miażdżyły moje usta. Bezceremonialne przedostał się do wnętrza mych warg i zmusił mój język do wspólnego tańca. Jego ręka wsunęła się pod moją sukienkę i bieliznę. Dotknął mnie tam. Cała płonęłam. Pragnęłam go, lecz nie chciałam by mnie wziął. Pieścił mą kobiecość. Jęknęłam.
- Jesteś cudownie mokra.- oblizał palce z moich soków.- chcesz mnie. Już dziś na kolacji widziałem twe spojrzenie. Dzisiejszej nocy jesteś moja.- wyjął nożyk i przeciął mi gorset. Zamierzał spełnić swą prośbę. Tej nocy byłam jego. Wziął mnie. On stał się moim pierwszym mężczyzną. Mogę powiedzieć, że było mi bardzo dobrze z nim. Odebrał mi kwiat dziewictwa. Stałam się jego. Zasnęłam wtulając się w jego tors.
Obudziłam się i popatrzyłam na drugą stronę. Nie było go. Poczułam się samotna, chciałam się do niego przytulić.
- Itachi? – usiadłam na łóżku, rozglądając się za mym kochankiem.
- Jestem tutaj.- poczułam jak obejmuje mnie od tyłu. Obróciłam się i wtuliłam się w jego tors, potrzebowałam tego. Moje serce przyspieszyło czując jego obecność. Poczułam motylki w brzuchu.
- Kocham cię.- szepnęłam dotykając jego policzka. Uśmiechnął się do mnie.
- Ja ciebie też.
Dziwne pomyślałam musiał mnie porwać bym mogła zrozumieć, że to jego kocham, a nie Sasuke. To przy Itachim czułam się kochana i bezpieczna.
- Ożenię się z tobą.- oświadczył.
- A co z Ino? – spytałam.
- To nie była moja udawana żona. Ino została na zamku z Sasuke
 zajmie się nim.- dodał.                       - Sprytnie to obmyśliłeś.- powiedziałam przeczesując ręką jego długie włosy.                                          - Zawsze myślę naprzód.- złączył nasze usta w pocałunku.
2 lata później….
Nie jestem pewna.- nie byłam przekonana do tego pomysłu.
- W końcu musimy spotkać się z moim bratem.- odparł.
- Wiem, ale…- spojrzałam na swego rocznego synka, którego karmiłam. Mój sporawy brzuszek był już widoczny. Niedługo na świat miał przyjść kolejny potomek Uchiha. Itachi uśmiechnął się widząc, że już skończyłam.
- Wszystko będzie w porządku.- przejechał palcem po moim sutku, który stwardniał. Popatrzyłam srogo na męża, który ciągle by tylko chciał się kochać.
- Zostaw.- uderzyłam jego dłoń.
- Za co? – pomasował rękę.
- Nie widzisz, że mam naszego syna na rękach i kolejne dziecko w łonie.- powiedziałam.
- Wiem.- odparł i zaczął swoje. Pokręciłam głową. Co wieczór to samo tylko by kochać się chciał, ale kochałam go. A czy się pogodziliśmy z Sasuke to inna historia. Teraz byłam skupiona na dzieciach. Po prostu byłam szczęśliwa.
Koniec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz